Spełniłam swoje marzenie...
Lubię takie marzenia, które mogę sama zrealizować przy minimalnym wkładzie finansowym i odrobiną wytrwałości :-)
Jak kupiliśmy dom postanowiłam, że muszę zrobić kolejny krok - wydziergać sobie koc :-)
Najpierw zajęłam się resztkami Mimozy (tylko taką włóczkę kupię w moich stacjonarnych pasmanteriach) a później dokupiłam kilka motków. Postawiłam na prosty wzór i dziergałam dosłownie wszędzie :-) Podczas remontu, jak miałam wolną chwilkę, w samochodzie - stojąc przed przejazdem kolejowym. Wieczorami, kiedy nie mogłam się już na niczym skupić. I tak dziergałam od czerwca :-) Wczoraj skończyłam.
Mój mąż bardzo nie lubi, jak siedzę z szydełkiem, albo drutami... i tego kocyka też nie lubił... dopóki nie przykrył się nim :-) Usłyszałam wtedy, że mimo, że z dziurami to grzeje :-)
A wczoraj, jak już miałam totalny kryzys przy chowaniu nitek powiedział, żebym zrobiła go dla niego i skończyła go :-)
Chyba jeszcze nigdy aż tyle nie napisałam :-)
Czas na zdjęcia:
To ja podczas dziergania koronki naokoło kocyka :-)
Tak też pięknie wygląda :-) Na mojej starej sofie, która czeka na nową tapicerkę.
W powijakach :-)
A tu na miejscu docelowym - w mojej sypialni na łóżku :-)
Szydełka używałam różne i nie mam pojęcia ile waży to moje cudo.
Wymiary: co najmniej 200cm x 150 cm ale na pewno jest większy :-)
Czas na obiecaną komodę.
Komoda przeleżała ostatnie 20 lat na świeżym powietrzu... ale jak wiecie, mój syn kocha stare przedmioty i jak tylko ją zobaczył - musiał ją mieć :-) W międzyczasie zmieniła mu się koncepcja :-) i ja ją dostałam :-)
Nadstawkę wymyślił mój tato i sam wytoczył te piękne nogi :-)
Mnie się podoba.
Ustawienie rzeczy na komodzie póki co przypadkowe... nie mam pomysłu...
Niestety zdjęcia ciężko zrobić, bo komoda stoi w ciemnej części jadalni.
Świecznik zrobiony lata temu przez mojego tatusia:
Cudna noga nadstawki - prawda...?
I moja ukochana lampa całkowicie z odzysku :-)
Aby dopasować klosz mój tato i synuś potrzebowali ponad pół roku... a ja potrzebowałam cały wieczór, żeby zlikwidować zieloną obdrapaną farbę z klosza.
Jak Wam się podoba...?
Jutro już piątek - życzę Wam dobrego i słonecznego weekendu :-) Dziękuję, że jesteście :-)
Ależ Kasiu to szaleństwo z tym kocem. mam na myśli wszędobylskie dzierganie. Podziwiam w całej okazałości. Kolory bardzo energetyczne. Drewienka klimatyczne. :)
OdpowiedzUsuńKoc jest cudowny! Raz popełniłam bluzkę z kwadratów szydełkowych, więc tym bardziej podziwiam Twoją cierpliwość i determinację:)
OdpowiedzUsuńWow- Kasiu, koc jest genialny. Włozyłas w to tyle pracy, ale efekt jest niesamowity. Pozdrawiam bardzo ciepło:-)
OdpowiedzUsuńKasiu, koc jest zarąbisty, ciekawa jestem ile włóczki Ci wyszło na to cudeńko. Też myślałam o takim, ale w trzech kolorach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ten koc przypomina mi kocyk od mojej babci, tez był z czarnym tlem i kolorowymi srodeczkami...
OdpowiedzUsuńDlaczego twój mąz nie lubi jak robótkujesz?
Oj podoba się! Bardzo się podoba.
OdpowiedzUsuńMój koc jeszcze w elementach, czarne tło jest śliczne!
UsuńA rany, ale cudo! A nawet dwa cuda, bo komoda też robi wrażenie:-)
OdpowiedzUsuńKoc jest niesamowity. A właśnie pierwsze pytanie, jakie mi się nasunęło, to ile waży:-) Nigdy w życiu nie zrobiłam czegoś tak dużego. Gratuluję:-)
Piękne kolory koca.Sliczny i tyle pracy.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPodziwiam! Gratuluje cierpliwości i wytrwałości w postanowieniu. Cudowna narzuta. Wart było poświęcić jej tylko czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta
Cudne prace. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTen kocyk jest mega piekny!Gratuluje wytrwalosci i naprawde podziwiam! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKoc przepiękny. Świetnie kolory na czarnym tle.
OdpowiedzUsuńKomoda bardzo mi się podoba.Dostała drugie życie i będzie Wam służyć przez dłuuuugie lata. Masz zdolnego tatę. Pozdrawiam cieplutko.
Piękny wpis. Najpierw piękny koc a potem wspaniałe meble stworzone razem. W rodzinie wielka siła .Masz wielki skarb.
OdpowiedzUsuńWspaniały koc! Podziwiam, podziwiam i podziwiam!!!
OdpowiedzUsuńKomoda super:)
Koc jest super , mnie samej się taki marzy i kto wie , może kiedyś sie skusze i zacznę :). Komoda świetna i na pewno wkrótce znajdziesz na nią pomysł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przepiękny koc Ci wyszedł taki energetyczny,podziwiam:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna narzuta, a ile pracy przy niej było ! efekt końcowy cudny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chylę czoło, pięknie Ci to wyszło, mi się marzy podobne cudo, ale tylko marzy, komoda świetna pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńŚliczny koc i podziwiam Cię z cierpliwość przy jego robieniu. Warto było :)
OdpowiedzUsuńPled wspaniały. Gratuluję ukończenia.
OdpowiedzUsuńA taki Tata i syn to prawdziwe skarby.
Wiem ile kosztuje zrobienie takiego koca więc podziwiam i to bardzo:) A i zapasów włóczki trochę pewnie ubyło:) Pięknie się prezentuje :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapiera dech! Podziwiam Cię za wytrwałość i konsekwencję!
OdpowiedzUsuńPodziwiam :)
OdpowiedzUsuńKawał dobrej roboty :) Koc jest przepiękny :)
Czemu Twój mąż nie lubi jak szydełkujesz lub robisz na drutach?
Kasiu koc świetny.Podziwaim wtrwałość.
OdpowiedzUsuńKomoda cudna.Twój domeczek pieknieje dzieki Tobie i Twoim raczkom.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wekendu.
Koc wspaniały, a lampa wręcz zjawiskowa:) Podziwiam za wytrwałość w szydełkowaniu! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKoc piękny. Niedawno robiłam pledzik, ale uwielbiam babciowe kwadraty i już się zastanawiam nad kolejnym...
OdpowiedzUsuńPozdraawiam
Rewelacyjna narzuta, fajnie, że ma tyle kolorów :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKasiu.wspaniały pled zrobiłaś...piekny!!!
OdpowiedzUsuńMożesz być z siebie dumna jak paw...a co:)Tak jak z syna i taty,komoda jest świetna,robi wrażenie:)Profesjonalnie ją odnowili!
Wspaniała praca! Podziwiam za wytrwałość, chowanie nitek może naprawdę doprowadzić do załamania nerwowego :) Świetnie sobie poradziłaś!
OdpowiedzUsuńKomoda bardzo fajna!
Koc rewelacja, całkowicie cię rozumię z tym chowaniem nitek. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKoc prześliczny! Wspaniałe kolorki i dłuuuuugie godziny dziergania. Pozdrawiam serdecznie :)).
OdpowiedzUsuńPrzepiękny koc!!!!serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKasiu koc jest przepiękny :) a z komody pozdejmuj wszystko, nie trzeba jej dodatkowych dekoracji, jest cudowna, sama w sobie :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :D
I to jest pierwszy krok Twojego męża Kasiu, do polubienia widoku szydełkująco-dziergającej żony :) Koc wyszedł wspaniały, energetyczny i radosny. Mój jest w trakcie robienia, ale ponieważ to projekt caloroczny, to zrobiony będzie dopiero 1 stycznia 2017 roku :)
OdpowiedzUsuńKomoda skradła moje serce i ono tam już chyba na zawsze zostanie, w tych szufladach się skryło i siedzi. Uwielbiam drewno i wspaniale, że nie zrobiłaś z niej pomalowanego na biało lub miętowo mebla. ma swój nieodparty urok, swoją moc i piękno zaklęte w słojach :) Wspaniale mieć zdolnego tatę, który potrafi drewnu nadać kształt :)
Pozdrawiam Kasiu :)
Fantastyczny koc! Mój mąż też nie lubi jak szydełkuję.
OdpowiedzUsuńKomoda też mi się podoba, a odnowiona lampa bardzo przypadła mi do gustu.
Koc fantastyczny! Mam w swoim dorobku mniejszy pled i nie wykluczam zrobienia takiej wielkiej narzuty. Wiem jedno - łączyć kwadraty i chować nitki będę wtedy na bieżąco, podczas pracy :)
OdpowiedzUsuńKocyk.pled,narzuta-jak zwał tak zwał :)zrobiłas cudowny...Podziwiam cię za wytrwałość,a mąz z koszem nowych włóczek powinien cię przprosić,ze nie uznaje Twojego hobby-jak tak można ha,ha.Ostatnio tak wymysliłam,ze jakby robić jeden element dziennie na narzute lub obrus to przez rok byłoby niezłe dzieło z 365 elementów...tylko kurcze słowo konsekwencja mi burzy cały plan.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo się napracowałaś, ale efekt jest wow. Bardzo ożywia Twoja kanapę. Komoda jest niesamowita. Choć lubię minimalizm, to stare przedmioty kocham własnie w większych pomieszczeniach.
OdpowiedzUsuńLampa jest równie śliczna, z tym kloszem:))
koc cudnej urody zresztą jak cała reszta - podziwaiam
OdpowiedzUsuńOj, przepiękny ten koc wyszedł, a ile pracy! Taki radosny ,kolorowy. I komoda też śliczna! Bardzo lubię takie lampy z kloszami jak Twoja. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPoooodziwiam i jeszcze raz Podziwiam !!!! :) Jestes Nieesamowita :)) Piekny kocyk udziubalas Cuuudo :)) Komoda Piekna ,alee cuda masz :)) Pozdrawiam Cie Serdecznie Zdolna Kobietko :))))
OdpowiedzUsuńPowiem krótko: zatkało mnie :-) Nie na żarty ... Mnie też od dawna marzy się taki pled i co? I nic...
OdpowiedzUsuńMuszę coś z tym zrobić. Najtrudniejszy pierwszy ... kwadrat :-) Potem powinno już jakoś do przodu :-) Fajny pomysł z wykończeniem.
Na temat komody jedno słowo: CUDO :-) Serdecznie pozdrawiam :-)
Pozazdrościć determinacji! Koc uroczy!
OdpowiedzUsuńZaszalałaś :) Serio. Jestem pełna podziwu, przede wszystkim zazdroszczę cierpliwości do tego całego morza elementów jakie musiałaś zrobić na ten pled. Po prostu wygląda czadowo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Kasiu zaniemówiłam na widok tej narzuty , pieknie wyszła i prezentuje sie wspaniale. Ja też swoją narzutę na podwójne łóżko dziergałam kilka miesięcy , z doskoku , myśląc że w końcu kiedyś ją skończę. Chowania nitek bardzo nie lubię , ale ostatnio chowam po każdym elemencie i po skończeniu nie ma szoku. Komoda jest super . Tatuś pieknie tworzy w drewnie. Pozdrawiam !!!
OdpowiedzUsuńKocyk rewelacyjny i dobrze ,że mąż docenił Twoja pracę :)
OdpowiedzUsuńKoc fajnie wygląda i ciepły ,w sam raz na zimowe wieczory :)
A ja sądziłam że moje filcaczki są pracochłonne, to co Ty masz powiedzieć - ja mam dla Ciebie wielki podziw. Narzuta wyszła przepięknie, fajne połączenie kolorów, fajne wzorki. Czytam i widzę że masz bardzo uzdolnioną rodzinkę :))
OdpowiedzUsuńKasiu podniosłaś poprzeczkę wytrwałością i pomysłowością. Kocyk super. Nic tak nie cieszy jak rzecz wykonana z własnym pomysłem i uporem. Pięknie się spisałaś. Komoda i toczone nóżki - cudeńko. Dałaś jej drugie życie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny koc!!! gratuluję!!
OdpowiedzUsuńjest bardzo podobny do mojego nastrojowego, który robiłam caaały rok i trochę... (muszę go w końcu pokazać) a i tak mój jest o połowę mniejszy! :)
Koc ogromniasty, cudny, aż się chce w niego zawinąć :D Komoda wygląda fantastycznie jak na warunki, w których wcześniej stała, a lampa dopełnia całości. Oj ma klimat :)
OdpowiedzUsuńKasiu podziwiam!! jak Ty miałąs cierpliwość połączyć te wszystkie kwadraty, a juz nie mówie zrobic ich tyle....Ty pracujesz zawodowowo?? Komoda swietna mam podobna w sypialni:))
OdpowiedzUsuńkoc jest świetny. Te kolorowe kwadraciki skojarzyły mi się z kostką rubika. Podziwiam wytrwałość:)
OdpowiedzUsuńWspaniały koc - pled , świetnie się prezentuje na łóżku .
OdpowiedzUsuńJejku... Zakochałam się w tym kocu ;-) piękny dobór żywych kolorów, dodatkowo otoczenie czarnym wyeksponowało jeszcze bardziej te kolory. Wzór prosty, ale jak dla mnie cudowny efekt!!!
OdpowiedzUsuńGratuluje wytrwałości w wykonywaniu tak dużej pracy, sama zrobiłam kilka małych koców i wiem jak to jest ;-) Śliczny...
Ps. Znam ból chowania nitek-chyba jednak najgorsza część pracy, bo niby już masz skończony koc, ale jednak jeszcze nie...
Rewelacyjny koc! ma piękne kolory. A komoda jest cudna, te toczone elementy bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńKoc jest fantastyczny! Pięknie się prezentuje w każdym miejscu :-) Komoda jest cudna, a te toczone nóżki dodają jej uroku :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Serdecznie CI gratuluje zrealizowania marzenia o pledzie, wyszedł CI rewelacyjnie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKoc wspaniały Kasiu. Ja mam od dawna marzenie, zrobić narzutę na łóżko, ale jakoś trudno mi się za nią zabrać, bo pamiętam mękę przy dużym, obrusie z elementów. Jesteś wielka,że Tobie się udało takie ciepłe, duże cudo stworzyć. Komoda luksusowa wyszła, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWspaniała robótka! Energetyczne kolory otoczone czarną obwódką - widok zapiera dech! Chylę czoła!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
prawdziwe arcydzieło,cudo
OdpowiedzUsuńIlość komentarzy imponująca i świadczy o tym, że koc się podoba. Podziwiam Cię za wytrwałość i samozaparcie, którego mi niestety brakuje przy szydełkowaniu obrusa.
OdpowiedzUsuńKomoda wyszła pięknie a lampa- cudo.
Pozdrawiam. Ola.
Kasiu, wszystko już zostało powiedziane, imponujące dokonanie, narzuta przepiękna, podziwiam:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście bardzo przyziemne marzenie zrobić sobie koc :P Dla mnie to Mount Everest ha ha :) Ale gratuluję, bo jest wyjątkowy - bo zrobiony własnoręcznie i taki energetyczny dzięki temu bogactwu kolorów! Przepiękny!
OdpowiedzUsuńWidzę, że lubicie otaczać się przedmiotami ,,z duszą" :)
Pozdrawiam :)
Ten koc wygląda obłędnie!!! Jak sobie wyobrażę ile się przy nim narobiłaś to szok. Komoda pięknie się prezentuje. A toczone nóżki są super:) Masz zdolnego tatę. Z takim tatą to możesz sobie cały dom umeblować:)))
OdpowiedzUsuńPiękny koc! Wspaniały, gratuluję wytrwałości :D
OdpowiedzUsuńPiękna,energetyczna ta narzuta i dowód olbrzymiej cierpliwości i zapału oraz wytrwałości Kasiu.Komoda urocza i piękna byłaby nawet bez ozdób i nadstawki.Pozdrawiam zimowo.
OdpowiedzUsuńPiękna,energetyczna ta narzuta i dowód olbrzymiej cierpliwości i zapału oraz wytrwałości Kasiu.Komoda urocza i piękna byłaby nawet bez ozdób i nadstawki.Pozdrawiam zimowo.
OdpowiedzUsuńCudowny koc!!! Wspaniałe kolory!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Kasiu gratuluje wytrwałości bo to jedna olbrzymi projekt .
OdpowiedzUsuńPiękna narzuta.
Gratuluję wytrwałości, piękny koc.komoda też rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Piękne dzieło! Czarne tło jest genialne dla kolorowych kwadratów. Fajnie, że mąż się odrobinę przekonał do dziergania ;)
OdpowiedzUsuńKawał wspaniałej roboty odwaliłaś, możesz być z siebie dumna. Taka narzuta to wielkie wyzwanie. Wielki podziw także dla komody i nowo-starej lampy. Jest wyjątkowa. Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńTwój koc jest fantastyczny - mega kolorowy taki energetyczny.Wiem ile pracy w niego włożyłaś bo pamiętam długie godziny spędzone na dzierganiu mojego ;-) A to chowanie nitek to masakra jest oj tak. W sumie patrząc na Twoje dzieło to znów nabrałam ochoty na wydzierganie kolejnego pledu tym bardziej, że mam dużo kłębuszków.Pozdrawiam serdecznie ;-)
OdpowiedzUsuńZachwycam się narzutą. Wiem ile pracy włożyłaś w jej wydzierganie.
OdpowiedzUsuńKończę właśnie mały kocyk z kwadratów i przede mną jeszcze sporo pracy.
Pozdrawiam MK
Kasiu - chylę czoła! Przecież to musiał być ogrom pracy! Mnie też marzy się narzuta z kwadratów, ale nie wiem, czy się odważę...
OdpowiedzUsuńMistrzostwo świata! Wspaniała narzuta! Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńrewelacyjny koc :) ogromnie mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńOch jak pięknie ...koc wspaniały idealnie się prezentuję tylko pozazdrościć bo masę pracy w niego włożyłaś a wygląda zjawiskowo :)
OdpowiedzUsuńCudeńka - komoda ...ach wspaniała :)
pozdrawiam
Kocyk przepięknie wyszedł! Może kiedyś się porwę i też sobie taki zrobię. Tylko najpierw muszę się nauczyć szydełkować. ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Przepiękna narzuta! Ja kiedyś popełniłam kocyk dla dzidziusia i mam dość kwadratów do dziś. Podziwiam!!
OdpowiedzUsuńKoc mega no rewelacja. Wiem ile to pracy, bo lata temu zrobiłam coś podobnego.
OdpowiedzUsuńNo koc robi wrażenie- i dobór kolorów i jego wielkość! Prezentuje się super!
OdpowiedzUsuńBomba, bomba, bomba... I nazywanie tego kolosa kocykiem to już chyba nawet nie eufemizm. Podziwiam za cierpliwość. też mi sie marzy taka narzuta na szydle, ale odwlekam, bo i cierpliwości brak i domu nie ma ;)
OdpowiedzUsuńNarzuta wygląda imponująco, podziwiam wytrwałość, jak również ilość kolorów, jest po prostu ze wszech miar imponująca!
OdpowiedzUsuńKoc skojarzył mi się z kostką Rubika. Naprawdę imponująca robota, przykuwa wzrok.
OdpowiedzUsuńNarzuta jak marzenie! Gratuluję jej ukończenia, szybko się uwinęłaś ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
:) zapiera mi dech w piersiach ogrom pracy włożonej w tworzenie :)
OdpowiedzUsuń....szczególnie chowanie nitek podziwiam :)
niesamowite dzieło :)